Witajcie Kochani w Nowym Roku!
Dopiero
teraz piszę kilka słów, bo chciałam ochłonąć po wspaniałym Sylwestrze, jaki
spędziliśmy w zaprzyjaźnionym zborze w Wiśle. Właściwie to tworzyliśmy zespół
"4 B i Przyjaciele", bo było nas aż 7 osób: nasz trójka, Elusia (żona
Piotrka), Łukasz "Lucek", Paweł (mój mąż) i mama Renatki.
Od
pierwszej do ostatniej chwili pobytu wśród tych braci i sióstr była wspaniała
atmosfera. Do tego sam Sylwester - mój pierwszy po nawróceniu!- był cudowną
zabawą, modlitwą, śpiewem...
Program był wypełniony i
urozmaicony, nie sposób było się nudzić. Były konkursy, śmieszne scenki mówiące
o życiu chrześcijanina, występ orkiestry dętej (tak! Tak!- to bardzo utalentowany
zbór!), występ chóru, czas świadectw (właściwie nikogo nie trzeba było wypychać
na siłę!) i modlitwy.
Następnego dnia usłużyliśmy na
nabożeństwie noworocznym- Paweł, Lucek i ja graliśmy pieśni, mówiliśmy
świadectwa, Piotrek powiedział piękne kazanie…
Naprawdę nie chciało się
wyjeżdżać, jednak musieliśmy wracać do Olsztyna, gdyż Paweł miał występ z
chórem gospel z naszego rodzimego zboru.
Reszta ekipy została i każdego
dnia mówili mi przez telefon jak jest fajnie J
I chwała Bogu za takie miejsca,
za takie serca, za taką otwartość tych ludzi!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz