To był pierwszy wyjazd 4 B w pełnym nowym składzie (czyli
Piotr, Marcin, Renatka i ja, był też z nami drugi Marcin i ostatniego dnia
Łukasz „Lucek”)
Przez 2 dni głosiliśmy ewangelię na ulicach Zduńskiej Woli.
Miasto niewielkie, miejsce, w którym byliśmy okazało się niezbyt uczęszczanym. Był
to jakby „pasaż” prowadzący z miasta na basen, mieliśmy więc nadzieję, że
spotkamy wielu spacerowiczów. Przed nami stał stary blok mieszkalny.
Nie mogliśmy niestety zmienić miejsca na bardziej zaludnione,
chociaż było ono dosłownie 200 m od nas- mieliśmy pozwolenie tylko na pasaż…
Cieszę się, że dopisała nam pogoda, bo chociaż prognozy nie
były ciekawe, nie padał deszcz.
Mimo niewielkiej ilości ludzi, wierzę, że Pan poruszał
ludzkie serca. Nigdy nie powiem o żadnej ewangelizacji że była nieudana,
choćbyśmy mówili do drzew. Dlaczego? Bo nigdy nie wiemy, czy np. w tym bloku
przed nami, w ciszy swojego mieszkania ktoś nie ukląkł i nie zawołał do Boga!
Nie wiemy co działo się w sercach przechodniów. Niektórzy
zatrzymywali się, chwilę słuchali i szli dalej do swoich spraw…
(Ewangelizacja na ulicy w Zduńskiej Woli)
Trzeciego dnia poszliśmy do pobliskiego Domu Pomocy
Społecznej. Dzięki życzliwości Dyrekcji mieliśmy od nich prąd na dwa dni
głoszenia na ulicy…
Przyjęto nas tam z ogromną radością i życzliwością.
Spędziliśmy nieco ponad godzinkę z towarzystwie staruszków i personelu. Były
świadectwa, była muzyka (graliśmy na zmianę z Luckiem; nie było więc nudy, bo
jednak mamy całkiem inny styl).
Staruszkowie byli zachwyceni, a najbardziej podobał im się
występ Marcina i ….break-dance!
W swoim świadectwie poprosiłam ich o modlitwę o nas…
Powiedziałam, żeby nie czuli się niepotrzebni i opuszczeni, ponieważ mogą jeszcze
wiele zdziałać modląc się za naszą misję, aby Pan otwierał ludzkie serca…
Wyszliśmy stamtąd ubogaceni… Jak niewiele potrzeba drugiemu
człowiekowi, by poczuł się kochany… wystarczy pójść w takie miejsce z radością,
z piosenką, z dobrym słowem… Sama czuję
się ubogaconą tą wizytą…
(spotkanie w Domu Pomocy Społecznej)
"Patrzcie, jaką miłość okazał nam Ojciec, że zostaliśmy nazwani dziećmi Bożymi i nimi jesteśmy"
(1 J 3,1)
Ps. Wiedziałam, że służba w 4B to będzie także praca nad
sobą.
I tak jest w rzeczywistości… Obrazowo mogłabym powiedzieć „ciągle
coś!”, ale tak naprawdę jestem wdzięczna Bogu i moim braciom za to nieustanne
szlifowanie i łamanie mojego „charakterku”…
Niedawno wrzuciłam tutaj filmik nt. przebaczenia. Nie minęło
kilka dni, a okazało się, że wcale nie jestem lepsza, bo sama potrzebuję
przebaczenia… Non stop popełniam błędy! Bezustannie mój „stary człowiek”
próbuje wierzgać i pokazywać swoją władzę.
Walczę, zmagam się ze swoją słabością i grzechami. Zmieniaj
mnie, Panie…
"Jeśli mówimy, że grzechu nie mamy, sami siebie zwodzimy i prawdy w nas nie ma. Jeśli wyznajemy grzechy swoje, wierny jest Bóg i sprawiedliwy i odpuści nam grzechy i oczyści nas od wszelkiej nieprawości. Jeśli mówimy, że nie zgrzeszyliśmy, kłamcę z niego czynimy i nie ma w nas Słowa Jego."
(1 J 1,8-10)