Zaczął się rok szkolny, a więc jako zespół prowadzący profilaktyki
w szkołach, będziemy mieć zapewne dużo pracy. I chwała Bogu za to!
Kończy się czas ewangelizacji ulicznych (to były niezapomniane
wakacje!), robi się coraz zimniej, więc teraz dobrą nowinę zaniesiemy przede wszystkim
do szkół…
8 września byliśmy w Tomaszowie Mazowieckim. Spotkaliśmy się
tam z małżeństwem, które odeszło od Świadków Jehowy. Jest to organizacja bardzo
niebezpieczna, ale dzięki Renacie i Mirkowi mogliśmy dowiedzieć się, jak
rozmawiać z tymi ludźmi i jak przestrzegać innych, by nie dawali się zwieść tej
zwodniczej, pseudochrześcjańskiej nauce.
Był to niesamowicie pożyteczny dla nas czas. Aż żałuję, że nie porobiłam
notatek z tej pouczającej rozmowy… Mam też nadzieję, że również dla Renaty i
Mirka był to dobry czas, nie zabrakło rozmowy osobistej i wspólnej modlitwy…
(z wizytą u Renaty i Mirka w Tomaszowie)
Dzień później wyruszyliśmy do Lublina. Daleko! ;) Po nocy spędzonej u dobrych i gościnnych
braci, udaliśmy się do lubelskiego aresztu. Było to spotkanie niezwykłe,
ponieważ zostaliśmy zaproszeni przez samych więźniów, którzy ze swoich
niewielkich zasobów złożyli się na paliwo dla nas. I rzeczywiście atmosfera
była wspaniała. Pierwszy raz spotkałam się z aresztowanymi kobietami- do tej
pory jeszcze nie byłam na oddziale kobiecym. Niektóre z nich to były naprawdę
śliczne, młode dziewczyny… Szkoda, że tak zmarnowały nieraz wiele lat swojego
życia…
Na to spotkanie przyszedł sam dyrektor więzienia i wielu
wysoko postawionych funkcjonariuszy. Wierzę, że ten czas odmieni serca tych
ludzi…
Po południu, korzystając z wolnego czasu, zebraliśmy się
wszyscy przy kawie (no dobra, tylko ja piłam) i herbatce. Uzupełniliśmy nasz
grafik, ustaliliśmy podział obowiązków. Bo bycie członkiem 4 B, to nie tylko
jeżdżenie! :) Trzeba ustalać spotkania, trasę- tak by w jednym miejscu Polski zrobić jak
najwięcej spotkań itp. Musimy więc wiedzieć co każdy ma do zrobienia i do
ogarnięcia.
(4 B w pełnym składzie- zebranie organizacyjne)
A potem był czas na przyjemności. Nasi bracia pojechali na
basen, a my- 3 siostrzyczki (była z nami także nasza kochana Dariuszka, która
rozpoczyna studia, stąd nie może już z nami jeździć)- ruszyłyśmy na podbój
galerii handlowej :)
Wieczorem mieliśmy wspaniałe spotkanie w kościele
zielonoświątkowym „Oaza”. Były nie tylko
świadectwa i czas uwielbienia naszego wspaniałego Boga. Była też modlitwa o
uzdrowienie, uwolnienie… Wierzę, wierzę z całego serca, że tego wieczoru Bóg
dotknął wielu serc i uzdrowił wiele chorych miejsc!
Z Lublina ruszyliśmy w ostatni etap naszej trasy- do
Pabianic. Tam mieliśmy dwa spotkania w szkołach. Dla mnie osobiście to swoisty
chrzest, pierwszy raz brałam udział w profilaktykach prowadzonych przez 4 B. Na
pierwszym spotkaniu przysłuchiwałam się, ale na drugim powiedziałam już kilka
słów z własnego doświadczenia i życia. Młodzież mocno o przeżyła. Widzieliśmy
płynące łzy, zadumę i zaciekawienie tym, co się działo. Szczególnie druga
szkoła mnie ujęła. Było około 200 osób, ale cisza absolutna! Niesamowite.
Dlatego też zawsze będę bronić młodzieży- ona nie jest taka
zła jak się co niektórym wydaje! Wystarczy dobre podejście i naprawdę można tym
młodym ludziom przekazać wiele pozytywnej treści! Oni są otwarci i chłonni
dobrej wiedzy, tylko czasem sami o tym nie wiedzą :)
Po tylu owocnych spotkaniach, Dariuszka i Marcin zostali w
Pabianicach, a Piotr, Renatka i ja ruszyliśmy do Warszawy. Tam wsiadłam w
pociąg do domu, a oni polecieli z Dobrą Nowiną do Irlandii!
Tak, Tak! 4 B wychodzi do świata! Chwała Bogu że daje takie
możliwości! :)
(Renatka już w Irlandii)
"Albowiem Ja wiem, jakie myśli mam o was- mówi Pan- myśli o pokoju, a nie o niedoli, aby zgotować wam przyszłość i natchnąć nadzieją. Gdy będziecie mnie wzywać i zanosić do mnie modły, wysłucham was. A gdy będziecie mnie szukać, znajdziecie mnie"
Jer 29, 11-13