Dzień po wizycie w Krzywańcu, pojechaliśmy do Kalisza.
Na spotkanie przyszło bardzo wielu więźniów. Znowu usłużyliśmy z Pawłem śpiewem i świadectwami, jednak dla mnie osobiście najbardziej wzruszającą chwilą gdy wspólnie z osadzonymi śpiewaliśmy "Duchu święty przyjdź"! Łzy mi w oczach stanęły, bo zobaczyłam w tych ludziach pragnienie by zmienić swoje życie....
...to było chyba ostanie spotkanie w Kaliszu (przynajmniej na długi czas), ponieważ cały budynek będzie remontowany, a więźniowie rozwiezieni do innych miejsc.
Dziękuję Bogu, że możemy być takich miejscach. Kalisz był moim "chrztem bojowym"- pierwsze więzienie do którego poszłam z 4B, więc powiedziałam więźniom, że... czuję się jak u siebie! Wszyscy wybuchnęli śmiechem. Jeden z nich zdjął z ręki zrobioną przez siebie bransoletkę, nałożył na mój nadgarstek i powiedział, że prosi o modlitwę i żebym o nim pamiętała.
"Nikomu nic winni nie bądźcie prócz miłości wzajemnej"
Rz 13,8
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz