poniedziałek, 11 maja 2015

Berlin

To był jeden z najbardziej niezwykłych wyjazdów... 
Byliśmy gośćmi w kościele "Jesus Miracles Harvest Church". 
Od samego przyjazdu wszystko mnie zaskakiwało... Pierwsze to, że 4B to byli jedyni biali ludzie :) i pięknie razem wyglądaliśmy!









Potem okazało się, że mamy być na ewangelizacji ulicznej, ale tak naprawdę nic nie jest przygotowane: ani nagłośnienie, ani tłumaczenie, po prostu nic, a nasi bracia z typową chyba dla tej nacji spontanicznością posłali nas na Alexanderplatz- czyli główną ulicę Berlina!
A tam już zderzyliśmy się z wszelkim brudem- połykacze ognia wykrzykujący dziwne zaklęcia, obrzydliwe tańce na wpół nagich młodych ludzi... i pośrodku tego zgiełku my- śpiewający i modlący się po polsku... 








Początkowo się zastanawiałam "po co to wszystko?". Nikogo nie ma, nikt nic nie rozumie...Ale potem poczułam, że Bóg chciał nas tam postawić! Staliśmy się znakiem sprzeciwu, a Bóg był uwielbiony!








Drugiego dnia wzięliśmy udział w nabożeństwie. To także było niesamowite doświadczenie, wiadomo, że nasi czarni bracia mają zupełnie inną kulturę i sposób przeżywania swojej wiary... Było kolorowo, głośno, egzotycznie i pięknie. Mnie osobiście szczególnie wzruszyła chwila, gdy się witaliśmy. Ludzie do nas podchodzili, ściskali,  mówili kilka ciepłych słów. Nie czułam się tam jak gość, tylko jak domownik wspólnoty.









Nie mieliśmy na tyle czasu by powiedzieć świadectwa, ale mówił Piotrek przy pomocy Kamila jako tłumacza i jego świadectwo naprawdę zrobiło wrażenie- w kościele panowała absolutna cisza...










Było to jedno z najbardziej niezwykłych doświadczeń w moim życiu...
Aż żal było wracać, ale liczę na to, że jeszcze tam pojedziemy!

A tymczasem w 4 B zmiany: na pokładzie witamy ELUNIĘ (żonę Piotrka) i życzymy jej wytrwałości i wielu łask płynących ze służby Panu!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz